Kimże jesteś by wolno ci było patrzeć na mnie z góry
I zgnij na deszczu jak jesienny liść.
To ja, który staję przeciwko schematom
I mam czelność twierdzić, że nie jestem jak inni
Twierdzisz, że się mylę? To chodź i walcz za to
I padnij - i umrzyj, choćbyś był niewinny.
Jako wychodzę naprzeciw zbrodniarzom
By stawić czoła przegniłej korupcji
I otworzyć drzwi wszystkim tym, co marzą
I wyzwolić energię na drodze erupcji –
Samotnie czy wspólnie – nie ma to znaczenia
Kto ze mną – przyjaciel, kto przeciw jest wrogiem
Powołam do walki młodych ludzi z cienia
I uśpione siły postawię na nogi
Oto jak rodzi się nowa epoka – epoka ludzi gotowych do czynu
Ambitnych, niezależnych i o czystych dłoniach
Epoka zmierzchu Babilonu synów
I kapłanów zrodzonych z Pandemonium łona...
Staję więc gotowy, oczekując na sygnał
Toteż drżyjcie słudzy złotego szatana
Nadszedł okres czystek i tysięcy wygnań
Gdy dobro lśnić będzie jak blask Słońca z rana.