Raz na wozie, raz pod wozem

Na wstępie napiszę, że mam zły humor, spowodowany czymś, co nazwałbym czynnikiem standardowym( o tym <3 ), zmęczeniem i nieudanym generalnie dniem. Kiedy nie mam humoru, to mam skłonność do przesady, więc słowa, które teraz napiszę, mogą się stać bardzo szybko nieaktualne i nieadekwatne.
Może napiszę, że chciałbym podziękować pewnym panom za wsparcie, którego udzielali mi w trudnych chwilach. Nie jestem ekspresywny i nie okazuję wdzięczności jakoś bardzo rzewnie, ale wierzcie mi, że naprawdę bardzo mi pomogliście i zawsze możecie na mnie liczyć.
Jestem trochę przytłoczony tym, co się dzieje wokół mnie. Być może problemy rodzinne, które ciągną się za mną od dłuższego czasu się wyklarują, jednak nie wiem, ile jeszcze potrwa 'leczenie się' z 'choroby sercowej'. Ja naprawdę próbuję sobie z tym poradzić, ale to nie jest takie proste.
Oj nie.
Mam też serdecznie dość już pracy na stanowisku, które obejmuję. Niby nie jest to coś wielkiego, ale...męczy mnie to już. Ciągłe branie na siebie odpowiedzialności obciąża mnie psychicznie. Jeżeli kiedyś w pracy będzie tak samo, to nie wiem, jak ja dotrwam do emerytury. Nie chcę już więcej nikim rządzić. Ja chcę tylko zrobić coś dobrego dla ludzi i świata i być szczęśliwy. Czy to tak wiele?
Aczkolwiek wierzę w siebie i swoje możliwości. Wiem już, że mogę bardzo wiele. Wszystko zależy tylko od chęci. Ale w ludzi...wierzę coraz mniej. Niestety.
Ale życie ma też swoją jasną stronę, na którą zawsze trzeba patrzeć. Niedługo ognisko u Gaca. Poza tym im dłużej słucham nowej płyty Marillionu, tym bardziej mi się podoba :)

2 komentarze:

Anonimowy 15 kwietnia 2007 16:35:00 GMT+2  

O miło jest mieć kogoś na kogo można liczyć...
"leczenie się z choroby sercowej" to jest ciekawy temat jednak w moim przypadku nie rozwiązany problem więc może tu się nie wypowiem...
Odpowiedzialność to bardzo wiele, faktycznie strasznie obciąża psychicznie. Jednak mi się wydaje, że w pewnym stopniu to obciążenie może być mniejsze, nigdy nie znika ale z czasem człowiek się oswaja i staje się to mniej męczące.
Zadałeś pytanie, czy to, że chcesz zrobić coś dla świata to aż tak wiele. To jest wiele, niesamowicie wiele ale w dobrym znaczeniu... I oczywiście niesie za sobą konsekwencje. Do tego gratis ludzie stwarzają problemy... Jak dobrze by było gdyby więcej ludzi POTRAFIŁO ulepszać świat... I aby ten świat był otwarty na ulepszenia.
A rządzić często trzeba, taki wymóg.
Dobrze, że masz wiare w siebie, warto by postarać się o więcej wiary w ludzi - mimo wszystko.
Przykro mi ponieważ popełniłam w tej wypowiedzi masę błedów. Aktualnie jedna ze względu na stan swojego zdrowia nie mogę dłużej przebywać przed komputerem. Za będy przepraszam (znając siebie sporo ich zrobiłam) jak i za "zamieszaną" wypowiedź.
Pozdrawiam Marta

Anonimowy 1 maja 2007 14:30:00 GMT+2  

Problemy, i te rodzinne i te sercowe, niestety nie przechodzą tak szybko, i nie jest tak łatwo sobie z nimi poradzić. Powiem tyle, że teraz w moim życiu też nieźle się nagmatwało. Jednak pewna ważna dla mnie osoba powiedziała, że najważniejsze, to wyjść z tego z w miare nie zachwiana wiara w ludzi, i bez strat na psychice. I chyba to o to chodzi. Trzymaj się.

O mnie


Student.

Kontakt ze mną pod adresem mailowym/tlenowym: bartosz-m@o2.pl bądź przez gg: 2651193.