Upadek Wieży

UPADEK WIEŻY


W chwili, gdy Wieża dosięgnęła nieba
Zaczęto świętować na najwyższych piętrach
Chwaląc swą potęgę, dumni panowie
Pili z Architektem - najważniejszym gościem

Jego przyjście przelało czarę goryczy
Wieża się rozpadła z nieznanych im przyczyn
A my, jej budowniczy, wciąż oszukiwani
Zaczęliśmy mówić różnymi językami

Runęła Wieża z betonowych cegieł
Gdy wszedł na jej szczyt wysłannik z dna piekieł...

W gruzach Wieży dokonał się holokaust
Władców kuli ziemskiej, panów wielkich mocarstw
Jak wzorzec z Biblii, z Sumeru ziggurat
Upadła budowla, co miała szczyt w chmurach

I kiedy świat zmienił swe dawne oblicze
Pojąłem, dlaczego nieludzki Architekt
Miał język niczym żmija - rozwidolny
A zamiast dłoni - zakrzywione szpony...

Runęła Wieża z betonowych cegieł
Gdy wszedł na jej szczyt wysłannik z dna piekieł...

2 komentarze:

Anonimowy 11 marca 2008 22:20:00 GMT+1  

Jestem pozytywnie zaskoczony tym wierszem. Rozmawialiśmy na gg, znasz moje zdanie. Zaraz zaczne czytać kolejne i też na gg Cię poinformuję. +

MM 26 marca 2008 21:32:00 GMT+1  

jej.
bardzo ładne. wiersz na serio mi się podoba.
ja nie umiem pisać.
i jest mi z tego powodu cholernie smutno.
jutro mam tak zjebany dzień (czyt. 4 zaliczenia) i będę oglądała całą noc Alicję w Krainie Czarów i Control, o gościu z Joy Division.
olać. cieszyć się.
jeszcze raz uznanie dla Twojego wiersza.
trzymaj sie. będę zaglądać.

O mnie


Student.

Kontakt ze mną pod adresem mailowym/tlenowym: bartosz-m@o2.pl bądź przez gg: 2651193.