Karawana

Karawana

Psy na wzgórzach wyją znowu.
Nikt nie zaśnie dziś w spokoju
Saturn wolno schodzi w dół
Trzyma w szponach los konwoju

Groźne piękno gwiezdnej zorzy,
Ognia żar - mówią dobranoc
Warta wśród gasnących ognisk
Chłodna rosa budzi rano

Nie lekceważ tej pustyni.
To jest ziemia tych, co byli
Nim nadeszli Beduini
Zanim Allah został bogiem

Kogo dzisiaj noc zabierze?
Saturn ostrzy sobie zęby
On był tu przed Gilgameszem
Jutro paść się będą sępy

Drżyj, niewierny, nie znasz bowiem
Swego dnia i swej godziny
Karawana dalej pójdzie
Ty zostaniesz na pustyni.

1 komentarze:

MM 2 kwietnia 2008 20:55:00 GMT+2  

Ostatni wers świetny. Takie podsumowanie całego utworu.
Nie umiem oceniać wierszy. Cóż. Mogę tylko powiedzieć, czy mi się podoba, czy nie. otóż jest ładny. dałabym Ci za niego 8/10 i jak będziesz pisał, będę czytała i pisała, że jest ładny i to nie będzie miało sensu, bo nie umiem oceniać wierszy. tylko, że jest ładny.
Ale może to Ci wystarczy, może znajdzie się ktoś, kto 'fachowo' oceni i tu napisze.
a moje uznanie masz.
pozdrawiam.

O mnie


Student.

Kontakt ze mną pod adresem mailowym/tlenowym: bartosz-m@o2.pl bądź przez gg: 2651193.