Oto zaczął się marzec. Zrobiło się ciepławo. Nawet słońce gdzieniegdzie przebłyśnie. Do wiosny kalendarzowej jeszcze trochę, ale zima się tak czy inaczej skończyła.
Wiosna.
Śnieg topnieje. Właściwie już stopniał. Spod śniegu wyłażą śmieci i psie kupy. Toteż trochę śmierdzi.
Słońce świeci. Ludzie łączą się w pary. Za 9 miesięcy urodzi się sporo dzieci. Możliwe, że anormalnych. Hihi.
Nadszedł czas wagarowania i picia win w miejscach niepublicznych. Nadszedł czas zejścia szkoły na drugi plan. Nadszedł czas grania w piłkę w każdej wolnej chwili. Jazdy na rowerze albo motorze.
Tak czy inaczej nadszedł czas ogólnej radości, miłości i seksizmu. Nawet komputery się cieszą. Będą miały mniej pracy.
A ja jak zwykle będę samotnie włóczył się jak cień. Nie z wyboru. Nie z konieczności. Z przeznaczenia. Któremu po raz kolejny nie potrafiłem sprostać.
Oto wyruszam więc w kolejną samotną podróż przez życie. Którąś z kolei. Trzeba odzyskać zerowy bilans. A potem wyjść na plus i znowu zacząć się uśmiechać. W końcu nie potrafię inaczej. Bądź co bądź nie jestem twardzielem pozbawionym uczuć.
No i mamy wiosnę. Nie?
Wiosna!
Autor:
Bartosz
2007/03/03
3 komentarze:
Wspólne cechy wiosny mamy w takim razie. nie lubię tej pory roku. Lato jest ciepłe, jesień depresyjno-melancholijna, zima spokojna, a wiosna? To dojrzewający nastolatkowie - smrodek i niezdecydowanie... ale w życiu tak jest, hę?
czy ty czasem nie szafujesz słowem przeznaczenie?
szafuję. mam skłonność do przesady, kiedy mam zły humor. i wielką skłonność do przesady, kiedy mam fatalny humor.
Prześlij komentarz